02 września 2015

Jak się żyło w 1805 roku...
"Przypadki pewnej desperatki" Magdaleny Wali


Kto nie lubi od czasu do czasu oderwać się od szarej codzienności i wraz z książką przenieść się do czasów znanych nam jedynie z książek? Pamiętniki z XIX wieku kontra współczesność to przepis na debiut według Magdaleny Wali. Pytanie tylko, czy udany.

~ * ~

Tytuł: Przypadki pewnej desperatki
Autor: Magdalena Wala
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania:
 26 sierpnia 
2015
Liczba stron: 360
Natalia & Dorota - ocena: 9/10

Powieść „Przypadki pewnej desperatki” Magdaleny Wali to absolutna nowość - Wydawnictwo Czwarta Strona wypuściło ją na rynek zaledwie kilka dni temu jako drugi tom Serii z Babeczką. Jakiś czas temu przeczytałam w zapowiedziach opis tej książki i tak mnie zaciekawił, że czekałam na nią z dużą niecierpliwością - odnaleziony po latach pamiętnik to jest akurat to, co szczególnie lubię.

"Przypadki pewnej desperatki" to historia młodej dziewczyny, a właściwie urywek z jej życia, który ubarwi je i to w znacznym stopniu. Owa desperatka ma na imię Julia, jest dziewczyną przystojniaka o imieniu Paweł, który coraz częściej przebąkuje o ślubie i dzieciach; robi magisterkę z historii i właśnie zaczęła pracować w gimnazjum jako nauczycielka. Do tego ma młodszą siostrę, która co i rusz pakuje ją w kłopoty.
Pewnego dnia Julia jedzie razem z Pawłem i jego rodzicami do starego pałacyku, który jego rodzina odzyskała po wielu latach, i na strychu w jednej ze starych, zmurszałych skrzyń znajduje pamiętnik pisany przez pewną pensjonarkę o imieniu Agneta. Pierwsze zapiski z owego pamiętnika pochodzą z maja 1805 roku... 
Od tego momentu teraźniejszość przeplata się ze współczesnością, a wątek romantyczny z kryminalnym. Zdradzenie czegokolwiek więcej zepsułoby Wam zabawę.

Uwielbiam historie, w których nagle przenosimy się w odległe dla nas czasy i możemy chociaż przez chwile poczuć, jak się wtedy żyło, dlatego książka bardzo mi się spodobała. Od razu przypomina mi się, jak, jeszcze jako dzieciak, z wypiekami na twarzy czytałam "Godzinę pąsowej róży" czy "Małgosia kontra Małgosia".

Książka napisana jest lekko i ze sporą dawką humoru, a Julii nie sposób nie polubić, gdyż jest taka jak my – normalna, niewydumana, więc bez większego problemu można się z nią utożsamić. Czytając "Przypadki pewnej desperatki", nieraz się uśmiechnęłam i wzruszyłam, i mam nadzieję, że Wam też się to przydarzy.

Od strony technicznej też do niczego nie można się przyczepić, gdyż książka jest ładnie i starannie wydana, a okładka świetna, gdyż roześmiana dziewczyna od razu przyciąga wzrok potencjalnego czytelnika i zachęca do sięgnięcia po nią.

"Przypadki pewnej desperatki” to debiut literacki Magdaleny Wali i to nad wyraz udany, bo widać, że autorka potrafi pisać i robi to z prawdziwą pasją - umie stworzyć ciekawy klimat w swojej opowieści, umie wyczarować sympatycznych bohaterów, umie zaciekawić, pobudzić wyobraźnię i rozbawić. Jej powieść jest wciągająca, pełna ciepła, a chwilami nawet magicznie nostalgiczna i gwarantuję, że umie też sprawić, że lektura tej powieści aż do ostatniej strony będzie dla Was prawdziwą literacką przygodą. 
Czas spędzony nad tą książką z pewnością nie będzie stracony. Umili Wam długie, jesienne wieczory, które już się niestety zbliżają, a także skróci nużącą podróż, bez względu na to, czy będzie to podróż pociągiem, samolotem, czy tylko zwykłym miejskim autobusem. Jak już weźmiecie ją w swoje ręce, to nie będziecie chcieli wypuścić. 

Za książkę dziękuję Autorce i Wydawnictwu Czwarta Strona.