11 lipca 2015

Przyszła wiedźm-owa: "Maminsynek" Natasza Socha


Wiedźmowa - teściowa i wiedźma w jednym. Jak inaczej nazwać kobietę, która spędza nowej kobiecie w rodzinie sen z powiek? Nie pozwala na bezpośrednie kontakty z synem, bo mu szkodzą, bo to go odsuwa od mamusi, bo synalek sobie nie poradzi. Najlepiej niech nigdy nikt się do niego nie odzywa, bo synek jest tylko dla mamy, która prowadzi go przez życie od urodzenia. Tak oto powstaje tytułowy maminsynek.


~ * ~

Tytuł: Maminsynek
Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 
marzec
 2015
Liczba stron: 382 
Cena: 36,9 zł 
Natalia - ocena: 6/10

Trudno wyobrazić sobie brak przywiązania do matki, która troszczy się o nas od dzieciństwa, karmi, uczy i tłumaczy świat. Łatwiej zrozumieć zbyt wielkie uzależnienie. Natasza Socha w "Maminsynku"  przedstawia nam jednak patologię, obciążającą obie strony relacji. Jak mamusia nie może żyć bez synka, tan synek bez mamusi. A gdy do tego przyplątuje się "dziewczyna na poważnie", nie może chyba wyjść z tego nic dobrego.

Leander jest po trzydziestce i wciąż mieszka z Matką. Kobieta pomaga mu w życiu na wszystkie sposoby. Pierze, gotuje, robi zakupy - a nawet ustala związki. W tym problem, że mamuśce żadna z dziewczyn Leandra nie przeszkadza, dopóki relacje są przelotne. Gdy zaczyna się robić poważnie, wkracza do akcji, m.in. doprowadzając jedną z partnerek syna do omamów wzrokowych. Niespodziewanie w życiu Leandra pojawia się Amelia - jedyna kobieta, która spełnia wszystkie wymagania z jego listy idealnej ukochanej. I do tego nie krytykuje jego przywiązania do Matki. Jak w tym przypadku zareaguje zaborcza rodzicielka? I co postanowi syn?

Z początku nie byłam przekonana do lektury, jednak przekonał mnie pozytywne recenzje przedpremierowe i zapowiedź komedii. Stwierdziłam, że zaryzykuję - przecież nie zaboli. I nie zabolało. Aczkolwiek nudy też nie zabiło. I na pewno nie rozśmieszyło.

Historia podzielona została na dwie części: Leandra i Amelii. Każda pisana jest w innym nastawieniu do problemu i pod tym względem znacznie bardziej podobała mi się część damska. Jednak wciąż mnie obie rozczarowały.

Znowu spotkałam się z mylącym opisem historii. W "Maminsynku" nie było nic zabawnego, podczas gdy okładka obiecywała świetną komedię. Uśmiechnęłam się dosłownie raz, ale chodziło raczej o absurdalność sytuacji. Przez takie "kfiatki" zaczynam reagować agresywnie na wzmiankę o dużej dawce humoru na okładce - naprawdę rzadko się to sprawdza.

Bohaterowie jednak są dość charakterni. Denerwowała mnie Amelia z wiecznym niezdecydowaniem, czy ma odpuścić Leandra, czy o niego walczyć. Spodobał mi się jednak jej plan działania w celu zdobycia uznania teściowej. Leander ze ślepym przywiązaniem do matki również był irytujący, ale miał swoje przebłyski. Matka była zdecydowanie najlepszą postacią - najbardziej kontrowersyjna, wyróżniająca się na tyle innych. Takiej zaborczości dawno nie doświadczyłam w książkach. Nie mogę Wam o nich zdradzić nic więcej, by nie zaspoilerować, co może dziać się na kartach powieści.

Ciekawym i wartym uwagi elementem jest przedstawienie uzależnienia maminsynka również z odwzajemnieniem przywiązania przez matkę. Jest to obustronna zależność, której nikt nie umie przerwać. Wszystko to ukształtowane przez Matkę-Cykadę. Można by ją porównać do wielu zwierzęcych mam, strzegących swoich dzieci. Tyle że Leander to nie dziecko - przynajmniej nie pod kątem fizycznym. 

Ogromną wadę stanowiło dla mnie pisanie w kółko tego samego. Kolejne akapity o tym, jaka to Mamuśka jest okropna, kontrolująca i nadopiekuńcza, ale widzą to wszyscy wokół, tylko nie ona i nie Leander, po prostu nudziły. Miałam momenty, że chciałam odłożyć tę książkę i do niej więcej nie wracać

Powieść Nataszy Sochy czytało mi się po prostu lekko. Przeczytałam ją w 5 godzin i odłożyłam na półkę. Nie zamierzam do niej wracać, jednak nie mogę powiedzieć, że jest zła. Nazwijmy moją ocenę "ponad przeciętną" i niech te słowa stanowią najlepsze podsumowanie. Kto zechce, ten sięgnie. Kto nie jest przekonany, niech się nie zmusza.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Filia!