Striptiz nigdy nie był jeszcze tak gorący! Szef klubu nigdy jeszcze tak nie kusił. Historia zwykłej nastolatki nigdy jeszcze nie gwarantowała takiej palety emocji. Nielegalny biznes jeszcze nie łączył ludzi w taki sposób jak tutaj. Mówiąc krótko - K.A. Tucker przeszła samą siebie.

Tytuł oryginalny: Four Seconds To Lose
Autor: K.A. Tucker
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: marzec 2015
Data wydania: marzec 2015
Liczba stron: 556
Cena: 39,9 zł
Natalia - ocena: 9.5/10
Każdy ma autorów, po których sięga, gdy potrzebuje dobrej lektury. W moim zestawieniu znajduje się m.in. K.A. Tucker, autorka „Dziesięciu płytkich oddechów”. Od premiery drugiego tomu wyczekiwałam kolejnego, mając nadzieję na równie wciągającą lekturę. I nie zawiodłam się. „Cztery sekundy do stracenia” to istny majstersztyk. Odważę się nawet stwierdzić, że trzecia część wyszła autorce lepiej niż poprzednie.
Cain prowadzi klub ze striptizem o dźwięcznej nazwie "Penny", która upamiętnia tragicznie straconą niegdyś miłość. Zatrudnia w nim dziewczyny, które miały trudny start w życiu lub których nie opuszczają problemy, by pomóc im wyjść na prostą. Gdy pewnego dnia w jego progu pojawia się dziewczyna wyglądająca niezwykle podobnie do Penny, Cain nie może uwierzyć własnym oczom. Charlie jednak jest zupełnie inną osobą i desperacko potrzebuje pracy w tym właśnie klubie. Inaczej będzie zmuszona zgłosić się do konkurenta, który rozmowę kwalifikacyjną prowadzi w praktyce (wymagającej znacznie więcej niż rozbierania). Cain postanawia dać dziewczynie szansę i odkryć, co stało się w jej przeszłości i kim w ogóle jest Charlie. A tego dziewczyna bardzo nie chce zdradzić.
Zacznę od tego, że tytuł "Cztery sekundy do stracenia" ma dla mnie symboliczne znaczenie. Podczas lektury zazwyczaj tylko tyle wystarczyło, bym kompletnie wsiąknęła w klimat nowej sceny, niezależnie od jej typu - czy to romantyczna schadzka, czy chwila pełna napięcia i przerażenia, czy też rozmowy telefoniczne z ojczymem. Raz siedziałam z uśmiechem na pół twarzy, następnie czytałam scenę po raz kolejny z szeroko otwartymi oczami, by w końcu niemal rwać sobie włosy z głowy, by wymyślić, jak ja bym się zachowała na miejscu Charlie i co bym zrobiła, aby tylko sprobować się uratować.
Oj tak, historia nie stroni od dramatu. Nie znaczy jednak, że nie znajdziecie w niej nic innego. Są sceny iście thrillerowe, jest gorący romans i niezastąpiona przyjaźń. Autorka ukazała, jak wielką rolę mogą pełnić czyjeś dobre intencje i troska w życiu osoby, dla której los nie okazał się zbyt łaskawy i wciąż nie daje wziąć pełnego oddechu. Poniekąd znalazłam tutaj nawiązania do tytułów dwóch poprzednich tomów. Były oddechy, dodające Charlie odwagi w krytycznych chwilach i były kłamstwa, które zaczęły się od tego jednego...i wywołały lawinę. Nie wiem, czy zabieg był celowy, ale wyszedł świetnie.
Nie zapomnijmy o bohaterach. Charlie skradła moje serce. Mimo wszystkiego, co ją spotkało w życiu, dalej walczyła i próbowała uciec z piekła, do którego ją wtrącono. Pozostawała silna i zamierzała dopiąć swego. Korzystała z tego, czego nauczyła się przez lata. K.A. Tucker stworzyła po prostu mądrą bohaterkę, uczącą się na błędach, daleką od naiwności i banału.
To samo można powiedzieć o Cainie. Również wyciągał wnioski z wydarzeń z przeszłości. Prowadząc klub ze striprizem, miał w tym konkretny cel - ocalenie pracownic. Każda oznajmująca, że znalazła inną, bardziej godną pracę była jego prywatnym sukcesem, gdyż udało mu się wyprowadzić dziewczynę spod swoich skrzydeł na świat. Nie poddawał się w tym, co robił i nie zawodził przyjaciół.
Nie mogę też nic a nic odjąć postaciom drugoplanowym, chociaż żałuję, że nie dostaliśmy nieco więcej detektywa. W sumie to za niego odjęłam te pół punkta z dziesiątki.
Okładka jest przepiękna, czego chyba nie muszę Wam mówić. Cała seria K.A. Tucker jest po prostu przecudownie wydana. Niczego nie skrytykuję też w warstwie językowej. Trzeci tom czyta się płynnie i lekko, co niewątpliwie jest zasługą nie tylko wciągającej fabuły, ale również wyrobionego warsztatu pisarskiego.
Polecam "Cztery sekundy do stracenia" każdemu - dosłownie każdemu - kto lubi romanse w stylu New Adult i ze (sporą) dozą dramatu. Moim zdaniem zdecydowanie warto poświęcić tej książce nawet nie cztery sekundy, a cały dzień, by sprawdzić, jak niesamowicie wciąga i że warta jest każdej poświęconej minuty i każdej wydanej złotówki.
Każdy ma autorów, po których sięga, gdy potrzebuje dobrej lektury. W moim zestawieniu znajduje się m.in. K.A. Tucker, autorka „Dziesięciu płytkich oddechów”. Od premiery drugiego tomu wyczekiwałam kolejnego, mając nadzieję na równie wciągającą lekturę. I nie zawiodłam się. „Cztery sekundy do stracenia” to istny majstersztyk. Odważę się nawet stwierdzić, że trzecia część wyszła autorce lepiej niż poprzednie.
Cain prowadzi klub ze striptizem o dźwięcznej nazwie "Penny", która upamiętnia tragicznie straconą niegdyś miłość. Zatrudnia w nim dziewczyny, które miały trudny start w życiu lub których nie opuszczają problemy, by pomóc im wyjść na prostą. Gdy pewnego dnia w jego progu pojawia się dziewczyna wyglądająca niezwykle podobnie do Penny, Cain nie może uwierzyć własnym oczom. Charlie jednak jest zupełnie inną osobą i desperacko potrzebuje pracy w tym właśnie klubie. Inaczej będzie zmuszona zgłosić się do konkurenta, który rozmowę kwalifikacyjną prowadzi w praktyce (wymagającej znacznie więcej niż rozbierania). Cain postanawia dać dziewczynie szansę i odkryć, co stało się w jej przeszłości i kim w ogóle jest Charlie. A tego dziewczyna bardzo nie chce zdradzić.
Zacznę od tego, że tytuł "Cztery sekundy do stracenia" ma dla mnie symboliczne znaczenie. Podczas lektury zazwyczaj tylko tyle wystarczyło, bym kompletnie wsiąknęła w klimat nowej sceny, niezależnie od jej typu - czy to romantyczna schadzka, czy chwila pełna napięcia i przerażenia, czy też rozmowy telefoniczne z ojczymem. Raz siedziałam z uśmiechem na pół twarzy, następnie czytałam scenę po raz kolejny z szeroko otwartymi oczami, by w końcu niemal rwać sobie włosy z głowy, by wymyślić, jak ja bym się zachowała na miejscu Charlie i co bym zrobiła, aby tylko sprobować się uratować.
Oj tak, historia nie stroni od dramatu. Nie znaczy jednak, że nie znajdziecie w niej nic innego. Są sceny iście thrillerowe, jest gorący romans i niezastąpiona przyjaźń. Autorka ukazała, jak wielką rolę mogą pełnić czyjeś dobre intencje i troska w życiu osoby, dla której los nie okazał się zbyt łaskawy i wciąż nie daje wziąć pełnego oddechu. Poniekąd znalazłam tutaj nawiązania do tytułów dwóch poprzednich tomów. Były oddechy, dodające Charlie odwagi w krytycznych chwilach i były kłamstwa, które zaczęły się od tego jednego...i wywołały lawinę. Nie wiem, czy zabieg był celowy, ale wyszedł świetnie.
Nie zapomnijmy o bohaterach. Charlie skradła moje serce. Mimo wszystkiego, co ją spotkało w życiu, dalej walczyła i próbowała uciec z piekła, do którego ją wtrącono. Pozostawała silna i zamierzała dopiąć swego. Korzystała z tego, czego nauczyła się przez lata. K.A. Tucker stworzyła po prostu mądrą bohaterkę, uczącą się na błędach, daleką od naiwności i banału.
To samo można powiedzieć o Cainie. Również wyciągał wnioski z wydarzeń z przeszłości. Prowadząc klub ze striprizem, miał w tym konkretny cel - ocalenie pracownic. Każda oznajmująca, że znalazła inną, bardziej godną pracę była jego prywatnym sukcesem, gdyż udało mu się wyprowadzić dziewczynę spod swoich skrzydeł na świat. Nie poddawał się w tym, co robił i nie zawodził przyjaciół.
Nie mogę też nic a nic odjąć postaciom drugoplanowym, chociaż żałuję, że nie dostaliśmy nieco więcej detektywa. W sumie to za niego odjęłam te pół punkta z dziesiątki.
Okładka jest przepiękna, czego chyba nie muszę Wam mówić. Cała seria K.A. Tucker jest po prostu przecudownie wydana. Niczego nie skrytykuję też w warstwie językowej. Trzeci tom czyta się płynnie i lekko, co niewątpliwie jest zasługą nie tylko wciągającej fabuły, ale również wyrobionego warsztatu pisarskiego.
Polecam "Cztery sekundy do stracenia" każdemu - dosłownie każdemu - kto lubi romanse w stylu New Adult i ze (sporą) dozą dramatu. Moim zdaniem zdecydowanie warto poświęcić tej książce nawet nie cztery sekundy, a cały dzień, by sprawdzić, jak niesamowicie wciąga i że warta jest każdej poświęconej minuty i każdej wydanej złotówki.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Filia!