30 marca 2015

Wiedźmy z Savannah, czyli "Ród" J.D. Horna [Patronat #3]

News z ostatniej chwili!
Książkowe Kocha, Nie Kocha objęło patronatem "Ród" J.D. Horna :)
Wyczekujcie konkursu!
~ * ~

Tytuł: Ród
Tytuł oryginalny: The Line
Seria: Wiedźmy z Savannah #1
Autor: J.D. Horn

Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: 16 kwietnia 2015

Liczba stron: 336
Cena: 34,9 zł
Natalia - moja ocena: 9/10


Ostatnio coraz częściej sięgam po czarownice. Nie trzeba więc było mnie namawiać do lektury "Rodu" autorstwa J.D. Horna, który osadził historię w jednym z moich ulubionych stanów - Georgii. I to w jednej z faworyzowanych przeze mnie miejscowości - Savannah (tak nazywa się bohaterka mojej powieści, którą jako pierwszą ze wszystkich pisanych do szuflady planuję kiedyś w końcu wydać). Zaczęłam lekturę jednego dnia i skończyłam drugiego. Poszła błyskiem i do tego oczarowała mnie - w końcu czarownice nie mogły zrobić nic innego.

Słoneczna Savannah w Georgii jest domem wielu paranormalnych istot. Niegdyś mieszkały tu demony i jednorożce, lecz po zamknięciu granicy zajęły ją wiedźmy i duchy. Ród Taylorów od pokoleń sprawował pieczę nad magią, więc po nagłej śmierci starej ciotki Mercy, Ginny, wybucha niemałe zamieszanie. Wszyscy usilnie starają się znaleźć zabójcę wiedźmy, tylko biedna Mercy nie może nic zrobić - jako jedyna w rodzinie nie została obdarowana mocą. Co więcej, trzeba znaleźć kogoś wśród Taylorów na miejsce starej Ginny, a siostra Mer, która odziedziczyła po matce całą moc, wydaje się nie mieć ochoty na przejęcie obowiązków. Mercy może mieć więcej wspólnego z morderstwem oraz tajemniczą magią, niż ktokolwiek by podejrzewał, lecz żeby to zrozumieć, najpierw musi poukładać elementy swojego świata z powrotem na swoje miejsca. 
Wiedźmy z Savannah rzuciły na mnie urok. Oczarowały mnie, opętały zaklęciem miłosnym, wciągnęły w swoją historię i nie chciały wypuścić. Nie oczekiwałam, że ta książka będzie aż tak dobra! Bezapelacyjnie "Ród" okazał się jedną z najlepszych pozycji fantastycznych wydanych jak dotąd w 2015 roku. Nieustannie wzbudza ciekawość, podsyca emocje, sprawia, że sami chcemy rozwiązać skomplikowane zagadki i odnaleźć powiązania między faktami. Do tego nie jest to książka czysto fantastyczna - znajdziemy także elementy kryminału, z poszukiwaniem zabójcy ciotki, oraz thrillera, któremu przecież towarzyszy obecne tutaj nieustanne napięcie. 

J.D. Horn postawił na znaną nam rzeczywistość, ubarwioną czarami i istotami paranormalnymi. Jej bohaterowie zmagają się z naszymi codziennymi problemami, które zaskakują ich podobnie jak w normalnym życiu. W ten sposób, mimo całości opartej na paranormalności, dostajemy historię, podczas lektury której czytelnik może wybrać się z bohaterami na poszukiwanie swojego miejsca na ziemi. Wraz z Mercy odkrywa fakty z przeszłości, bada zjawiska pobudzające granice ludzkiej wyobraźni. To wszystko dzieje się, co prawda, w fikcyjnym świecie, ale tak cudnym, że w przyjemnością można dla niego stracić te kilka godzin wolnego czasu, nawet jeśli w domu i na uczelni czekają inne obowiązki. Jak raz zaczniecie, tak skończycie dopiero wraz z ostatnią stroną. Cały czas spędzony nad książką mija jak z bicza trzasnął.

Mercy należy do grupy tych bohaterek, które od urodzenia były uznawane za gorsze i ignorowane przez rodzinę i najbliższych. Jej siostra, Maisie, stanowi ich oczko w głowie jako dziedziczka potężnej mocy, którą trzeba było od najmłodszych lat porządnie szkolić. Bardzo się przywiązałam do Mer. Podobało mi się, jak radziła sobie z sytuacją w domu i zwalczała ze wszystkich sił głupie przekonanie, że jest gorsza i mniej warta od siostry. Co prawda, nie zawsze dobrze jej to wychodziło, ale to dla mnie kolejny plus - popełniała pomyłki. Nie była bohaterką idealną. Za każdą dobrą decyzją stały wydarzenia, które dziewczyna musiała przejść metodą prób i błędów. Nie dostajemy więc kolejnej Mary Sue, a bohaterkę z krwi i kości, gotowej do stanięcia w obronie rodziny, która zawsze odsuwała ją na bok, jak i mającą swoje uczucia i pragnienia, które dla dobra bliskich przekierowuje w inną stronę.

Poza pierwszoplanową Mer dostaliśmy cały wachlarz postaci drugoplanowych. Siostra głównej bohaterki, Maisie, skradała sceny swoim pojawieniem się. Stanowiła dla mnie na tyle charakterną postać, że podczas lektury miałam ją ciągle przed oczami i bardzo mi się to spodobało, mimo że samą poznać nie do końca polubiłam. Rodzina Mercy była, ogólnie rzecz biorąc, bardzo specyficzna, ale z tego powodu wzbudziła moją fascynację. Ciotkę Ellen od początku bardzo polubiłam, gorzej z Iris czy Connorem, którego zupełnie nie rozumiałam, przez co chciałam jeszcze więcej o nim czytać. Jackson był zbyt władczy i nie pasowało mi jego nieustanne pragnienie kontroli nad Mer, za to Peter był naprawdę uroczy i skradł moje serce. A niewielu grzecznym chłopcom się to jak dotąd udało!

Strona graficzna również mnie zadowoliła. Polska okładka podoba mi się stokroć bardziej niż oryginalna, której według mnie grafik wyrządził ogromną krzywdę. Nasza wersja jest bardziej klimatyczna, chociaż kojarzy mi się raczej ze średnią powieścią dla nastolatek, aniżeli tak dobrą fantastyką o wiedźmach, jaką w rzeczywistości otrzymałam. Również przypadły mi do gustu małe grafiki przy rozpoczęciu kolejnych rozdziałów. Niby drobiazg, ale od razu milej mi się tak ogarniętą graficznie książkę czyta.

Krótko mówiąc, "Ród" J.D. Horna to pozycja, którą polecam wszystkim miłośnikom fantastyki w wieku 13-30, nie oczekującym poziomu Tolkiena (za twórczością którego w sumie nie przepadam, ale doceniam kunszt) po powieści dla młodzieży. Mały młodocianą miłość, czarną magię, krew, morderstwo i tajemnicze siły próbujące zburzyć porządek, a pośród tego wszystkiego młodą dziewczynę chcącą po prostu normalnie żyć w rodzinnym gronie i puścić samotność w niepamięć. Gorąco polecam!

Za możliwość przedpremierowej lektury dziękuję serdecznie Wydawnictwu Feeria Young!