21 września 2014

"Tatuaż z lilią" - Ewa Seno

Tytuł: Tatuaż z lilią
Seria: Antilia, tom 1
Autor: Ewa Seno
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: czerwiec 2014
ISBN: 9788372293886
Liczba stron: 288
Cena: 29,9 zł
Natalia - moja ocena: 4,5/10


Od jakiegoś czasu próbuję przekonać się do literatury polskiej. Zachęciły mnie do niej autorki takie jak Olga Rudnicka i A.M. Chaudiere, ale kilku udało się też mnie zrazić. Postanowiłam jednak ponownie zaryzykować i tym razem zabrać się za dość świeżą pozycję dostarczoną na rynek przez wydawnictwo Feeria, czyli "Tatuaż z lilią" Ewy Seno. Nie spodziewałam się fajerwerków, gdyż zostałam ostrzeżona przez kilka osób, że historia jest specyficzna i może dlatego nie przeżyłam aż tak dużego rozczarowania.

W dniu osiemnastych urodzin Ninie wszystko sypie się na głowę. Kłótnia z ojcem, przyłapanie chłopaka i najlepszej przyjaciółki w niedwuznacznej sytuacji na jej własnej imprezie urodzinowej czy utrata fałszywych znajomych nie stanowią najlepszych prezentów. W złości postanawia zmienić coś w swoim życiu i daje się namówić obcemu człowiekowi, który udzielił jej schronienia przed deszczem, na tatuaż - przepiękną, wyrazistą lilię na nadgarstku. Gdy następnie wraca do domu, zaczyna żałować wcześniejszych uniesień - okazuje się, że jej ojciec i macocha zginęli w wypadku samochodowym. Dziewczynie przyjeżdża z pomocą ciotka ze Stanów, proponując rozpoczęcie nowego etapu życia w jej ojczyźnie, na co Nina przystaje bez większego wahania. I tu zaczynają się schody. Chciała uwolnić się od facetów, a już w samolocie jeden zawraca jej w głowie. I żeby to tylko był koniec przygód - nie tylko miłosnych, ale także nie z tego świata.
Przede wszystkim mam wrażenie, że powinno się zmienić tytuł książki na "Schemat goni schemat". Wprost nienawidzę tak stereotypowego przedstawiania amerykańskiej szkoły. Nie wiem, kto taką modę zaczął, ale jako osoba, która sama pisze nie wyobrażam sobie ruszyć tematu szkoły w Stanach czy też jakiegokolwiek innego bez uprzedniego rozeznania m.in. w sprawach stereotypowych. Autorka ma ten pech, że mam tam wielu znajomych i sama od dawna siedzę w temacie, więc takie podejście do niego mocno mnie zniechęciło już na samym wstępie.

Osoby narzekające na trójkąty miłosne znajdą coś dla siebie - pani Seno zaserwowała nam jedno ciacho więcej, tworząc czworokąt. Jak dla mnie za dużo tych facetów, ale może jestem za stara, by mieć na raz aż trzech. Nie mówiąc już o braku zdecydowania bohaterki. Raz całuje się z jednym, śni o nim i nie może wyrzucić go z myśli, ale napala się od razu na pierwszego faceta, jakiego poznaje w nowym mieście, nie mówiąc już o znajomych przyjaciół. Nie wiedziałam też, że przyjaźnie nawiązuje się przez jedną rozmowę. I naprawdę nie rozumiem, dlaczego w połowie obecnie powstających książek przyjacielem głównej bohaterki musi być gej. Już niemal od pierwszej strony wyczekiwałam informacji o nim i bum, nie rozczarowałam się. Chociaż w tym przypadku chyba bym wolała się rozczarować - przynajmniej o jeden schemat mniej.

Sama główna bohaterka jest niesamowicie irytująca. Dziecinna, naiwna, zbyt roztrzepana jak na normalnego człowieka i nieodpowiedzialna. Twierdzi, że nie obchodzą jej pieniądze i że wręcz nienawidzi ich tyle mieć, po czym wyjeżdża do Stanów, kupuje nowiutki fortepian, genialny samochód i co tydzień wpada w odwiedziny do centrum handlowego po kolejną partię ciuchów. Już nie wspominając o tym, że jest genialnym przykładem bohaterki, której nie lubię w książkach. Za chłopaka ma kapitana drużyny, przyjaźni się z dziewczynami mięśniaków z drużyny swojego chłopaka, jest skłócona z ojcem o złą macochę, która jest zaledwie kilka lat od niej starsza i zdradza męża m.in. z ogrodnikiem... Ach, czy wspominałam o tym, że po nakryciu swojego faceta z najlepszą przyjaciółką jak gdyby nic idzie sobie zrobić tatuaż, a po śmierci ojca jak gdyby nigdy nic wyjeżdża do Stanów? Na tym może skończę, bo mogłabym tę listę ciągnąć, i ciągnąć, a nie chcę Was aż tak nastraszyć.

Okładka niby przyciąga wzrok, ale nie jestem pewna, czy zwróciłabym na nią większą uwagę w księgarni. Nie rozumiem tego podwojenia twarzy. 
Trzeba przyznać autorce, że warsztat ma niezły. Książkę pochłonęłam w kilka godzin m.in. dzięki prostemu językowi i niezwykle szybkiemu tempu akcji (może nawet nieco zbyt szybkiemu). Męczyło mnie tylko amerykanizowanie pewnych rzeczy. Przykładowo - skoro to język polski, to używamy wersji "okej" zamiast oryginalnego "OK". 

Mimo tych wszystkich wad, nie mogę ocenić książki niżej niż na czwórkę. Zaciekawiła mnie i jakoś przytrzymała uwagę. Nie lubię głównej bohaterki, ale wątek romansu z nauczycielem od dawna stanowi moją słabość. Nie polecam Wam tej książki, ale nie mogę jej też odradzić. Wielu osobom się podobała, a i ja planuję sięgnąć po kolejny tom, by skończyć tę historię. "Cena odwagi" pojawi się na rynku 16 października, a ja na razie pozwolę sobie uwolnić od tej historii.