09 marca 2014

"Love story" - Jennifer Echols



Autor: Jennifer Echols
Tytuł: Love story 
Tytuł oryginalny: Love story 
Wydawnictwo: Jaguar 
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska 
Data wydania: lipiec 2013
ISBN: 978-83-7686-204-0
Liczba stron: 376
Cena: 32,9 zł
Natalia - moja ocena: 9/10



W końcu zapoznałam się ze swoją pierwszą książką autorstwa Jennifer Echols. Ciągnęło mnie do tej autorki bardzo mocno od pewnego czasu... i książki zebrałam wszystkie, ale czasu brakło. W końcu się zaparłam i nie poświęcam ostatnio czasu na nic innego niż nauka i czytanie z recenzowaniem na zmianę. M.in. dlatego, że książki pani Echols tak mnie wciągnęły!
Niemniej... czy jestem jedyną osobą, dla której tytuł "Love story" wydawał się niezwykle banalny i nie zapowiadał dobrej historii? Jeśli się ze mną zgadzacie, sięgnijcie po książkę. Ta historia miłosna zaskoczy każdego swoją przewrotnością.

Erin od lat pragnęła poświęcić swoje życie pisarstwu. Z początku co prawda amatorskiemu, ale wiadomo, że bez pracy nie ma kołaczy. Z tego powodu decyduje się poważnie pokłócić z babką i bez grosza przy duszy wyjechać na podbój Nowego Jorku. Tam zapisuje się na kurs pisarstwa w ramach dodatkowych zajęć, na które zarabia pracą w kawiarni nieopodal. W końcu pisze jeden ze swoich dłuższych tekstów. Już mają go omawiać, gdy okazuje się, że do grupy zgłasza się nowy student. Żeby tylko był to jakiś tam chłopak... (Nie)stety traf chce, że przed Erin i resztą grupy staje Hunter, nie kto inny, jak bohater opowiadania dziewczyny, który w przeszłości jej coś odebrał (nie, nie mówię o skradzionym sercu). Teraz każde z nich napisze własną historię, byleby tylko osiągnąć cel. A jakie będą tego skutki?

Jak napisałam we wstępie, tytuł wydał mi się banalny. Jednak mam słabość do bohaterek, które coś piszą. Krytycy literaccy często stwierdzają, że autorzy się nie wysilili w kreacji postaci, bo opisali po części siebie. Moim zdaniem to nieprawda. Niełatwo jest opisać proces twórczy albo tym bardziej na potrzeby tekstu Twojego bohatera zmienić styl pisania, by narracja autora różniła się od narracji postaci w jego opowiadaniu. Tutaj pani Echols świetnie sobie z tym poradziła.

Opowiadania, które powstawały na zajęcia z kreatywnego pisania pełniły tu bardzo ważną funkcję, co niesamowicie mnie urzekło - kiedy bohaterowie nie umieli dojść do porozumienia w rozmowie, co jest tu dość częstym zjawiskiem, porozumiewali się poprzez te historie. Główni zainteresowani wiedzieli, że pisanina skierowana jest do nich i potem się do tego mniej lub bardziej prywatnie ustosunkowywali. Niektóre z tych historii były niezwykle wzruszające, szczególnie jedna, która wywołała niemałe zmiany w stosunkach kilku postaci. Cały ten pomysł bardzo mi się spodobał. Coś w tym jest, że wiele rzeczy łatwiej jest napisać, niż powiedzieć. 

Sama bohaterka dzięki temu bardzo mnie zaciekawiła. Dała sobie odebrać majątek, byleby spełniać marzenia. I to pisarskie, podczas gdy pisarze nie zarabiają jakichś gigantycznych kwot, póki nie są J.K. Rowling lub E.L. James. Ryzykowne, ale odważne i warte uwagi. Czytałam w jakiejś recenzji, że to dążenie do celu jest objawem egoizmu. Obawiam się trochę, że ta osoba sama nie miała żadnego konkretnego celu w życiu i nie wie, jak niektóre marzenia mogą być ważne.
Za to jej chłopiec stajenny, Hunter, zaczął mnie interesować dopiero po pewnym czasie. Z początku wydawał się fałszywie miły i uczynny i trochę czasu zajęło mi przekonanie się do niego. Jednak historie, które pisał, wiele zmieniły. I to jego zamiłowanie do jednego przedmiotu i jego nauki... Oj tak, moja krew.
Nie mogę nie wspomnieć o genialnej Summer. Pokochałam tę postać. Drugoplanowa, ale w dużej mierze jak ja - lubi sobie dopowiadać różne rzeczy i nadinterpretować. Tylko jej to lepiej wychodzi niż mi.

Nie będę Was oszukiwać, że to poważna powieść o głębokim przesłaniu albo że trzeba się przy niej skupić. Mnie czytało się ją lekko, przyjemnie, tak jak przystało na młodzieżówkę. Może i lekko odmóżdża, ale ja tego potrzebowałam w tej gonitwie studiów, co na pewno przełożyło się na ocenę. Poza tym, jak już pisałam, lubię, jak bohater coś tworzy, o ile jest to dobre. Tutaj pisarka dobrze to sobie obmyśliła, chociaż momentami te historie brzmiały aż za bardzo jak kartki z pamiętnika i dziwię się, że tylko Summer zauważała podobieństwa.

Oczarowuje mnie również to, jak wydawnictwo Jaguar postanowiło wydawać serię pani Echols w różnych kolorach okładek, ale w tym samym wzorze. Tylko "Miłość, flirt i inne zdarzenia losowe" odbiegają wyglądem od reszty. Sam pomysł uważam za świetny. Tutaj ta zieleń symbolizująca nadzieję, która pełni u Erin tak ważną rolę, była świetnym pomysłem, a sama para na okładce jest po prostu pięknie ujęta.

Przeżyjcie historię miłosną. Na nowo. W inny sposób. W innym mieście, a nawet na innym kontynencie. Z wielkimi marzeniami i bez grosza przy duszy. Po części w stadninie i w wielkiej metropolii. Po prostu zakochajcie się w "Love story".

Come, fall in love with the "Love story".