24 września 2013

"Miasto kości" - Cassandra Clare




Tytuł: Miasto kości
Tytuł oryginalny: City of Bones
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: MAG
Seria: Dary Anioła, tom 1
Tłumacz: Anna Reszka
Data wydania: sierpień 2013
ISBN: 978-83-7480-376-2
Liczba stron: 512
Cena: 35 zł
Natalia - moja ocena: 9/10





Niedawno spisywałam swoje wrażenia z seansu ekranizacji pierwszej części Darów Anioła. Ostatnio postanowiłam je sobie odświeżyć, bo po czterech latach od ukazania się na naszym rynku polskiego wydania - do dziś pamiętam, że przeczytałam książkę zaraz po premierze - niezbyt wiele z niej pamiętałam. Dodatkowo nowe wydanie kusiło z nową mocą i po prostu nie mogłam się mu dłużej opierać. Drugie wejrzenie, drugie czytanie... i drugi raz zakochałam się w tej książce.

Clarissa Fray mieszka z matką w Nowym Jorku. Pewnego wieczoru postanawia zajść do jednego z klubów, który niespodziewanie przyciąga jej uwagę. W środku staje się świadkiem morderstwa, które, jak się okazuje, widziała tylko ona i zabójcy. Kilka dni później jeden z nich ją odnajduje, ale nie z zamiarem zabicia, a poznania i wyjaśnienia, kim jest i dlaczego widziała coś, czego nikt inny nie zauważył. W tym momencie życie Clary ulega zmianie, wpychając ją do świata, o którym słyszała jedynie w najpiękniejszych koszmarach... i przy okazji w ramiona niezwykle przystojnego Nocnego Łowcy.

Co na wstępie zraża, to przytoczenie opinii Stephanie Meyer, tym samym mając nadzieję na promocję książki wśród zmierzchomaniaków. To nie jest dobry chwyt marketingowy, bo "Zmierzch" reprezentuje o wiele niższy poziom zarówno fabularny, jak i językowy. Można jednak przymknąć na to oko i ja tak zrobiłam.


Muszę pochwalić autorkę za niezwykle oryginalny wówczas pomysł. Wiem, że na rynkach zagranicznych nie był on niczym aż tak świeżym, ale u nas zdecydowanie ukazał wcześniej nieporuszany temat. Walka szkolonych zabójców z demonami próbującymi zawojować światem pod władzą złego charakteru. Brzmi może trochę banalnie, ale takie nie jest. Wystarczy zagłębić się już w pierwsze kilkanaście stronic tej historii, by się przekonać, ile tkwi w niej magii. Mnie tyle wystarczyło, by przypomnieć sobie, za co pokochałam tę książkę i całą serię za pierwszym razem.

Trudno mi się czytało o Clary - piętnastolatce. Dwudziestka już jednak na karku i poszukuję nieco dojrzalszych postaci w fantastyce, ale czego się nie robi z miłości do sagi? Mimo to postać Clary została dobrze wykreowana. Jest odważna, typowo dla tego wieku naiwna, aczkolwiek inteligentna, ma odpowiedni talent (prześlicznie rysuje) do umiejętności, którą potem ujawnia. Jej amant, Jace Wayland od razu zdobył moje serce po raz kolejny. Ma niesamowite poczucie humoru, nie stroni przed inteligentną bezczelnością, jest sprytny, odważny, ale też przystojny i seksowny. Do Isabelle i Aleca byłam z początku nastawiona sceptycznie, ale jakąś sympatię miałam. Gorzej było w sumie z Maxem i Simonem. Ten drugi to mnie już szczególnie irytował - taki nijaki, "friend zone forever", czego nie znoszę.

Ach, ten Valentine - takiego go lubię. Ekranizacja niestety go zepsuła, więc z naprawdę wielką przyjemnością poznawałam tę postać w wersji książkowej. I ten niesamowity kot Hodge'a - Church... Chyba zaczynam mieć podobnego kręćka na punkcie kotów w literaturze jak jedna ze znanych Wam recenzentek - Sheti. Ten tutaj jest momentami przezabawny. Sam Hodge jest nudny jak flaki z olejem, ale niczego więcej się po nim nie spodziewałam. Za to od Magnusa Bane'a oczekiwałam przebojowości i ją dostałam - więc w sumie książka pod względem bohaterów nieco przerosła moje oczekiwania.

Język jest typowo młodzieżowy. Czyta się płynnie, szybko i bez przerw na nudę. Z przyjemnością pochłonęłam książkę w dwa dni, pozwalając swojej wyobraźni zaszaleć, bowiem próbowałam sobie wyobrazić wszystkie sceny po swojemu, a nie według filmu i wybranych do niego aktorów. Zabawę miałam przednią, ale opisy Cassandry Clare jak najbardziej umożliwiały mi utworzenie własnego świata akcji w głowie.

Wznowione wydanie jest po prostu niesamowite pod względem graficznym. Co prawda wkradły się te same błędy, co w pierwszym tomie starego wydania - na tytułowej stronie gości napis "Tom I trylogii", na tylnej okładce Simon zostaje nazwany wampirem... Szkoda, że nie zostało to zmienione, skoro i tak wydawano książkę w nowej wersji. Świadczy to tylko o niechlujstwie wydawnictwa. Mimo to amerykańska wersja okładek jest przepiękna. Siostra woli tę polską - uważa, że oryginalne okładki są o wiele brzydsze, więc jak widać, kwestia gustu.

"Miasto Kości" zdecydowanie jest lekturą, do której przyjemnie się wraca po latach. Szybko zapomniałam, że mam do czynienia z nastolatkami i wpadłam w świat Nocnych Łowców jak śliwka w kompot. Polecam pierwszy tom, jak i całą serię osobom żądnym przygód, czegoś świeżego na rynku, ucieczki od dziesiątek dystopii i marnej fantastyki. Tutaj dostaniecie coś dobrego i wartego Waszej uwagi.


Za książkę dziękuję wydawnictwu MAG i portalowi Sztukater.

34 komentarze:

  1. Nie miałam okazji jeszcze czytać, ale moja współlokatorka uwielbia tą serię, więc lektura pewnie mnie nie minie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak współlokatorka uwielbiam, to na pewno musisz się za nią zabrać. Na jej miejscu bym nie odpuściła ;)

      Usuń
  2. jeśli chodzi o oryginalność, to dobrze że użyłaś słowa "wówczas". ja książkę czytałam po xxxxx podobnych seriach i niestety nie wydawała mi się ciekawa - a schematyczna.. i nie wspominam jej dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie w 2009 roku była oryginalna. Dopiero później światem zawładnęły romanse paranormalne i fantastyka w tym stylu.

      Usuń
  3. Uwielbiam całą serię i również czytam aktualnie Miasto kości po raz drugi bo czytałam je jakoś ze trzy lata temu... Jace <3 Clary też mnie troszkę w chwili obecnej wkurza, bo i ja zmieniłam się od tamtej pory, kiedy to po raz pierwszy odkrywałam Miasto kości. Z niecierpliwością czekam na ostatni tom serii i podczytuję w między czasie Diabelskie maszyny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę się zabrać za Diabelskie Maszyny właśnie, bo mam pierwsze dwa tomy w domu, ale nieczytane :)

      Usuń
  4. Ja ekranizacji jeszcze nie widziałam, ale książkę mam już za sobą. Jest świetna. Drugi tom też. Trzeci zresztą też, aczkolwiek jestem dopiero w połowie ;] Jestem ciekawa jak Ci się spodoba kontynuacja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugi i trzeci tez kiedyś czytałam i na pewno powtórzę sobie ich lekturę niedługo ;)

      Usuń
  5. Ja w końcu muszę dorwać kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham, uwielbiam i ślinię się na myśl o Jace'sie *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy raz z książką miałam styczność tuż po wydaniu takiej naprawdę pierwszej fali polskiej. Mogę stwierdzić, że bardzo podoba mi się ta seria, a okładki, jakie w tym momencie wprowadzili.... *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak ja. Też czytałam ją zaraz po pierwszym wydaniu na polskim rynku ;)

      Usuń
  8. Mi się książka bardzo podobała :-) Jednak bohaterowie powinni być trochę starsi ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ich w ogóle zapamiętałam jako strasznych i też się zdziwiłam.

      Usuń
  9. Muszę, muszę, muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zazdroszczę Ci, że już masz tę książkę za sobą!:)

    OdpowiedzUsuń
  11. No czytała 4 razy kocham już chyba od 6 lat ;D Kocham Valentine mój ulubiony psychopata (razem z Warnerem z "Dotyku Julii") i Magnus <3 jaki on był wspaniały w filmie !! :D Uwielbiam Jace rzecz jasna, w książce wkurzał mnie Alec ale w filmie był rewelacyjny ! ^^ Podobnie jak Simon, który w filmie dużo bardziej mi się podobał niż w książce. Ogólnie wszystkie części są super !

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ją lubię, jest jedną z lepszych książek z tego gatunku, jakie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam parę lat temu i mam miłe wspomnienia, choć nie jest to jakaś ambitna literatura. :) Niemniej, moja ocena jest taka jak twoja, choć nie sądzę, abym kiedykolwiek powróciła do tej sagi.
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak nie sądziłam, ale z przyjemnością wróciłam do książki.

      Usuń
  14. Mi okładka w wersji polskiej podoba się tylko przy pierwszej części, reszta to zdecydowanie lepsze są te oryginalne.
    A książka ogólnie jest genialna, a najlepszy jest Jace. <3
    PS. Na początku napisałaś, że Clary postanawia iść do clubu, który przyciągnął jej uwagę. Tak było w filmie. W książce jest napisane, że Clary i Simon już tam byli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To o przyciągnięciu uwagi to przejęzyczenie, ale dziękuję za wskazanie tego błędu ;)

      Usuń
    2. W porządku, każdy się czasem myli. ;)

      Usuń
  15. Nie czytałam, ale wszyscy chwalą, więc trzeba się w końcu za Dary Anioła zabrać :p

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo, bardzo lubię tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Coraz więcej recenzji tej sagi...
    Powinnam w końcu się za nią wziąć -,-

    OdpowiedzUsuń
  18. Nadal mam kaca po tej książce :D Niedługo sięgnę po kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam niedawno część czwartą... jest może nieco gorsza niż Akademia Wampirów(którą uwielbiam), ale pod względem przebojowości zdecydowanie równa. Szczerze? Chciałabym mieć tę serię fizycznie u siebie w domu, niestety, na razie muszę poczekać na przypływ gotówki, ewentualnie na "niespodziewany" prezent pod choinkę. xD
    Serdecznie pozdrawiam.
    Zapraszam na arenaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. ja dopiero zacznę ją czytać.. kiedyś. Już parę razy ją w bibliotece zamówiłam ale jakoś niedane mi jets jej przeczytać, nie dlatego że nie chce ale mam inne ksiązki Teraz czytam gre o tron a potem mam ksiazki wydawnicze jeszcze.. mam nadzieje że do konca roku bede sama mogła ją ocenić czy warto czy nie. No i został jesczez film. Ale wczesniej ksiązka.. zapraszam do mnie. http://przyksiazce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocham, kocham po prostu kocham twórczość pani Clare. "Dary Anioła" - mistrzostwo świata jak dla mnie :)
    http://littlebooksmonster.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.