19 września 2013

"Alicja w krainie zombie" - Gena Showalter




Tytuł: Alicja w krainie zombie
Tytuł oryginalny: Alice in Zombieland
Autor: Gena Showalter
Wydawnictwo: Harlequin. Mira 
Seria: Kroniki Białego Królika. Tom 1
Tłumacz: Jan Kabat
Data wydania: 25 września 2013
ISBN: 978-83-2389-076-8 
Liczba stron: 512
Cena: 32,99 zł
Natalia - moja ocena: 9.5/10





Po recenzji "Lasu zębów i rąk" Carrie Ryan chyba wszyscy już wiecie, że nienawidzę zombie w książkach. Pożeranie ludzkiego mięsa zupełnie mnie nie bawi. Jednak czasami sięgam po to, czego nie lubię, bo wiem, że dany autor mnie pozytywnie zaskoczy. Genę Showalter znam z serii o Mrocznych Wojownikach, którą to uwielbiam od kilku ładnych lat i z całego serca żałuję, że wydawnictwo postanowiło wydawać kolejne książki w formie e-booków, bo takowych niestety czytać nie lubię. Niemniej tę otrzymałam w formie papierowej. Spodziewałam się powieści trzystustronicowej, a dostałam pięćsetstronicową cegłę. Tytuł wskazywał na powtórkę z "Dumy i uprzedzenia i zombie", która była tak karykaturalna, że do tej pory nie umiem nic o niej napisać, ale na szczęście otrzymaliśmy coś innego - lekturę, która wciąga po królicze uszy i nie pozwala opuścić partyjki krykieta z królową... o ile krykietem nazwiemy zabijanie zombie.

Życie Alicji dzieli się na dzień i noc. Gdy jest jasno, może opuszczać dom, ale nigdy, przenigdy nie wolno jej wyjść, gdy tylko zacznie się ściemniać. Jej rodzice twierdzą, że po zmroku po ulicach gracują potwory. Dzikie, agresywne, żywiące się ludzkim mięsem. Dziewczyna jednak im nie wierzy. Podporządkowuje życie swoje i siostry ich szaleństwu... do dnia swoich urodzin. Rodzina znowu zapomina o tej okazji, więc Alicja korzysta z poczucia winy. Namawia ich na obejrzenie występu siostry, który odbywa się późnym wieczorem.
Od tego wieczoru już nic nie będzie takie samo. Jej ojciec miał rację. Potwory istnieją...

Pierwsza rzecz, na którą zwróciłam uwagę jak pewnie większość z Was, to tytuł nawiązujący do znanej bajki. Miałam nadzieję, że autorka jednak nie wywinęła podobnego numeru jak Seth Grahame-Smith z klasykiem Jane Austen i nie dodała walk zombie do Alicji błąkającej się po nieznanej krainie w towarzystwie szalonego królika. Obłoczki z króliczymi uszami sprawiły, że nabrałam wątpliwości, ale na szczęście historia szybko potoczyła się zupełnie inaczej, a chmury odegrały zupełnie inną rolę, niż się spodziewałam.


Autorka zaskoczyła mnie kreacją zombie. Chyba po raz pierwszy spotkałam się z ich inteligentniejszą wersją. Dodatkowo na kartach "Alicji..." zadebiutowały jako istoty niematerialne i zgoła wyjątkowe - nie każdy je widział, ale one mogły każdego zaatakować. Ci, którzy ich widzą, mogą z nimi walczyć. Tak było z ojcem Alicji i tak stało się z samą Alicją w następstwie traumatycznych przeżyć. A to otworzyło jej drzwi do zupełnie innego świata, wspaniałych przyjaźni, nowych wrogów... i miłości.

Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani jak przystało na panią Showalter. Może sam wątek miłosny był zbyt banalny - znowu główna bohaterka, Alicja, idzie do nowej szkoły, tam zwraca uwagę na najprzystojniejszego chłopaka, Cole'a, a znajomi ostrzegają ją, że on jest niewiarygodnie niebezpieczny. Mimo to obydwoje się sobą interesują. Ta banalność i oklepanie tego typu love story jednak nie razi, ba! wręcz niezwykle przyjemnie poznawało mi się dalsze losy tej pary. Oczywiście mamy jakiś element trzeci - bo co to za paranormal romance bez trójkąta? - ale akurat on, Justin, był nudny jak flaki z olejem i każdą scenę z nim i wywodami bohaterki na jego temat miałam ochotę przekartkować. Jednak to Gena Showalter, więc nie ważyłam się tego zrobić - za bardzo uwielbiam tę autorkę. I w sumie sceny były dobre. Bohater nijaki, ale sceny z nim dobrze napisane.

Z wartych uwagi elementów - znajomość między rodzicami Alicji i Cole'a, troska dziadków o dziewczynę, dziewczyńska ciekawość Kat o wszystko, co się między tą dwójką działo, charakterek Alicji i jej potyczki z Mackenzie, tatuaże Cole'a - wszystkie nadają realizmu i stanowią dla mnie coś magicznego w tej historii.

Humor był pierwszorzędnie wpleciony w całą akcję. Nie rzucał się w oczy, nie umniejszał realizmowi sytuacji, a pozwalał na chwilę oddechu i śmiechu przy niemal nieustającym napięciu.
W ogóle podczas lektury miałam wrażenie, że dość dużo jest w książce atmosfery rodem z thrillera. Czułam napięcie na samej sobie, czasami podczas spotkań z zombie miałam ciarki na ciele, a jednego wieczora, gdy położyłam się w łóżku, byłam pewna, że za drzwiami do pokoju (otwartymi!, ale w ciemności czasem kiepsko widać) stoi jakieś zombie i zaraz mnie zaatakuje. A ja nie jestem taka wrażliwa na punkcie okropieństw w książkach, by przeżywać je potem przy zasypianiu. To chyba o czymś znaczy, prawda? Pani Showalter odwaliła kawał dobrej roboty przy budowaniu napięcia.

Mimo że książka ma nieco ponad pięćset stron, czytało się ją płynnie i bez momentów znużenia. dosłownie wciągnęła mnie po uszy (nawet takie królicze, bo są dłuższe). Język jak zwykle u pani Showalter bardzo plastyczny i barwny, wszystkie opisy jasne i dobrze przemyślane. Pozostawiają wyobraźni czytelnika pole do popisu, ale jednocześnie starają się jak najdokładniej ukazać najważniejsze elementy układanki.
Oprawa graficzna jest po prostu niesamowita. Blond włosy i niebieska sukienka dziewczyny z okładki świetnie oddają niewinność książkowej Alicji, a korzenie sięgające do rzekomo siedzącej w dole dziewczyny można śmiało uznać za łapska zombie żądne pożywienia. Pięknie!

Jak duży jest związek z "Alicją w krainie czarów"? Poza tytułem i imieniem bohaterki niewielki. Alicja pani Showalter na pewno przechodzi podobną przemianę wewnętrzną jak u pana Carolla. Mamy nawiązania w postaci chmur w kształcie skaczących królików, czajnika i tym podobnych. Kat w pewnym momencie skojarzyła mi się z Szalonym Kapelusznikiem, ale nie pytajcie dlaczego, bo nie wiem. I w sumie wejście Alicji w rzeczywistość, którą rządzą zombie można uznać za słynny upadek do dziury. I tyle.

Mimo mojej awersji do zombi we wszelakiej formie, wiedziałam, że tę książkę będę czytać z przyjemnością i nie pomyliłam się. Pani Showalter jak zwykle trudno cokolwiek zarzucić. Tylko ta banalność romansu razi i osadzenie całości głównie w świecie nastolatków, ale obie rzeczy nie raziły aż tak bardzo. Jeśli szukacie dobrej lektury i nie straszne Wam 500-stronicowe cegły, koniecznie sięgnijcie po "Alicję w krainie zombi" oraz po inne książki pani Showalter (wydawnictwo Harlequin wydało jeszcze sześć książek z serii z wątkiem mitologicznym osadzonym we współczesności o Mrocznych Wojownikach) - uwielbiam te historie i serdecznie je Wam polecam!
Ach, i na końcu książki czeka Was mały bonus - nie wyjawię jaki, by zaostrzyć Wam apetyt na książkę, a wierzcie mi, że niespodzianka cudna :)

Za książkę dziękuję wydawnictwu Harlequin.

42 komentarze:

  1. To kolejna, tak pozytywna opinia o "Alicji w Krainie Zombi", którą czytam - muszę poważnie zastanowić się nad kupnem tej książki. :) ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest droga jak na taką objętość, a warto, wierz mi. Przekonałam się do czytania o zombi :P

      Usuń
  2. nie jestem jeszcze w 100% przekonana (co mnie samą dziwi, po takiej recenzji?), ale jeśli kiedyś będę miała okazję, to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może z czasem się przekonasz. Też z początku podchodziłam do książki sceptycznie, ale wyszło mi to na dobre.

      Usuń
  3. Odstrasza mnie fakt, że Alicja idzie do liceum ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona już w jednym liceum była, tylko zmieniła miejsce zamieszkania. Stąd nowe towarzystwo i nieco inne doświadczenia :)

      Usuń
    2. Sama nie wiem. Taka sama sytuacja była np. w "Ognistej" - książce, która niezbyt mi się podobała. Jacinda, główna bohaterka, musiała się przeprowadzić, poszła do nowego liceum i znalazła tam swoją "miłość". Widziałam też kilka innych takich przypadków, więc jestem z góry źle nastawiona na kolejne takie książki.
      Ale nie wiem, może "Alicja" jest inna? Kupić nie kupię, ale może kiedyś, jak będzie w bibliotece, przeczytam.

      Usuń
    3. To jest niestety bardzo popularny motyw w książkach, ale i tak je czytam, bo uważam, że warto mimo sztampowych elementów. Ale rzeczywiście nie ma sensu, byś ją kupowała, jeżeli jest tak duża szansa, że Ci się nie spodoba.

      Usuń
  4. Też dostałam tą książkę od wydawnictwa mam nadzieję, że też mnie zachwyci ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna, o ile dobrze się orientuję w Twoim guście ;)

      Usuń
  5. No i kolejna pozytywna recenzja! Ha przed sekundką rozpoczęłam lekturę i muszę przyznać, że chyba również dołączę do grona wielbicielek Alicji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się doczekać Twojej recenzji :) Poza tym ta autorka nigdy nie rozczarowuje.

      Usuń
  6. Spojrzałam tylko na ocenę i stwierdziłam, ze nie czytam recenzji, bo się tylko wkurzę, że jej nie mam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pożyczyłabym Ci ją, gdyby nie to, że po prostu muszę ją przeczytać ponownie :D

      Usuń
    2. Kurde, przeczytałam recenzję i płaczę z żalu, bólu i rozpaczy :P

      Usuń
    3. Pewnie Ci się szybko trafi na wymianę :P Gdzieś widziałam do kupienia za 18 zł! Sprawdź LC.

      Usuń
  7. Muszę, muszę, muszę przeczytać tę ksiązkę :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo książka jest bardzo smaczna. Pierwszy gryz długo smakowałam, ale w kilka kolejnych zjadłam całą książkę :D

      Usuń
  9. Ciągle natykam się na "Alicję..." i jestem coraz bardziej przekonana! Z początku sądziłam, że z tego po prostu nie może wyniknąć coś możliwego do przeczytania, a tu takie recenzje. Chyba muszę się przekonać osobiście :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi, że ta książka to zupełnie coś innego, niż się spodziewasz.

      Usuń
  10. A więc jednak warto! Widziałam kilka negatywnych opinii, a ostatnio książka zbiera same pozytywy, więc może się na nią skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może negatywy są właśnie przez tę licealną część książki, ale mimo niej warto :)

      Usuń
  11. Chętnie bym przeczytała tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zachęciłaś mnie! Jak spotkam tę ksiażkę-przeczytam ja :)
    (http://zapach-stron.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  13. Recenzje przeczytałam dość pobieżnie, ale to tylko dlatego, że właśnie jestem w trakcie lektury :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zombie, których nie wszyscy widzą? To brzmi prawie jak duchy! ;) I trochę szkoda, że tak niewiele tutaj nawiązań do "Alicji w krainie czarów" - po tytule spodziewałam się czegoś innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzmi jak duchy, ale nie o nie chodzi ;) Przeczytaj, polecam.

      Usuń
  15. Książkę już czytałam. Podobała mi się troszkę mniej niż Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Już kocham choć jeszcze nie czytałam *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę przyznać, że zaciekawił mnie tytuł a z twojej recenzji wynika, że nie zawiedziemy się i spotkamy całkiem oryginalne zombiaki :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeczytałam tę książkę i jest wspaniała *_* lecz może wie ktoś kiedy i czy będzie 2 część w Polsce? Proszę o odpowiedź

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękna. Druga część Alicja i Lustro Zombi jest tak samo idealna. Empik i Matras - można tam kupić drugą część. Czekam z zapałem na trzecią~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz moze kiedy bedzie 3 czesc w Polsce ? :)

      Usuń
  20. wiesz kiedy będzie 3 część w polsce? ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.