07 sierpnia 2013

"Przysięga" - Kimberly Derting


Autor: Kimberly Derting
Tytuł: Przysięga
Tytuł oryginału: The Pledge
Seria/cykl wydawniczy: Trylogia przysięgi tom 1
Wydawnictwo: Amber
Tłumaczenie: Alicja Marcinkowska
Data wydania: luty 2013
ISBN: 978-83-241-4585-0
Liczba stron: 272
Cena: 29,8zł
Martyna - moja ocena: 7,5/10






Czasami zdarza się nam, że zbyt mocno sugerujemy się opinią innych i z góry coś przekreślamy, mimo, że nie mieliśmy okazji sprawdzić tego na własnej skórze. Dlaczego o tym piszę? Bo gdybym wzięła na poważnie opinie na temat tej książki, pewnie szybko bym jej nie przeczytała (o ile w ogóle). Warto, więc czasem podejść do pewnych rzeczy z dystansem, a najlepszym dowodem na to jest "Przysięga" :)

Ludania to kraj, w którym rządzi bezwzględna królowa, a ludność podzielona jest na klasy i każda z nich ma swój własny język. Kraj, w którym każdy, nawet najmniejszy występek, kończy się surową karą. Spojrzenie w oczy komuś, kto używa języka innej klasy jest śmiertelnie niebezpieczne i nikt nie ma prawa posługiwać się mową inną, niż mu przydzielono. Charlaina rozumie jednak wszystkie języki i w tym tkwi problem. Na szczęście nikt nie zna jej tajemnicy... Tzn. nikt poza nowo poznanym Max'em.
Czy chłopak okaże się zwolennikiem rządów Królowej Sabary? Czy postanowi wydać dziewczynę? Jaką tajemnicę przystojny młodzieniec sam skrywa? Tego wszystkiego dowiecie się z powieści.
„Przysięga była nie tylko obietnicą. Była jednocześnie rozkazem”

Kimberly Derting jest autorką, o której przyznam szczerze nigdy nie słyszałam. Okazuje się jednak, że ma ona na koncie kilka książek młodzieżowych i choć żadnej z nich nie miałam okazji czytać, istnieje możliwość, że teraz się to zmieni.

"Przysięga" to powieść, która zaczyna się jak jedna z bajek, które rodzice czytają dziecku przed snem. Przynajmniej na początku tak myślałam. Okazało się jednak, że nic bardziej mylnego... Nie chcę tu za wiele zdradzić, więc powiem tylko, że już sam prolog wywarł na mnie ogromne wrażenie i całkowicie zachęcił mnie do dalszego czytania.
W wielu recenzjach dotyczących "Przysięgi" powtarzał się zarzut, że "to wszystko już było w innych książkach" i w tym moemencie mam ochotę zadać pytanie - 'w których?', ponieważ ja się z taką historią wcześniej nie spotkałam. Może czytałam za mało książek, może niezbyt uważnie, ale naprawdę nigdy nie trafiłam na nic podobnego. Oczywiście zdarzają się jakieś drobne podobieństwa, ale tak to już jest z książkami jednego gatunku, więc dla mnie opinia ta jest bezpodstawna.
Tym, co można bezsprzecznie zarzucić autorce, jest natomiast kreacja bohaterów, ponieważ wydaje mi się, że choć sam zarys postaci był całkiem dobry, to nie wykształciła ona w nich wszystkich cech. Jednym słowem - było dobrze, ale bez szaleństw.
Nie podobało mi się również to, że główna bohaterka przez 3/4 książki zgrywała niedostępną i relacja między nią a Max'em rozwijała się w żółwim tempie, a chwilami nawet wcale. Za każdym razem, kiedy już miałam nadzieję na jakąś porządną scenę, bohaterka uciekała/panikowała/olewała chłopaka itd... Ja na jego miejscu niejednokrotnie kopnęłabym ją w cztery litery. Serio! ;)

Przechodząc do zalet muszę wspomnieć o jednej rzeczy. Często miewam tak, że po przeczytaniu doskonałej książki, czuję 'czytelniczego kaca'. Mało jest wtedy powieści, które od razu mogą mnie z niego wyciągnąć. Kiedy, więc skończyłam "Sekret Julii", byłam pewna, że ciężko będzie mi oddać się w całości innej historii. Myliłam się, ponieważ styl, przystępność i niezwykle łatwa przyswajalność tekstu, który wyszedł z pod pióra Pani Derting sprawiły, że na moment zapomniałam o postaciach z innych powieści i wpadłam w świat Ludani.
Dużym plusem było także opisywanie poszczególnych zdarzeń z perspektywy różnych osób. Głównym narratorem w "Przysiędze" jest Charlie, ale czasami pojawiały się krótkie podrozdziały widziane oczami innych bohaterów. Dzięki temu łatwiej można się połapać w pewnych wątkach i jest to spore urozmaicenie dla czytelnika.
Same opisy jak na mój gust zostały dobrze zobrazowane i nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie poszczególnych wydarzeń czy krajobrazów, co absolutnie należy zaliczyć do atutów powieści. Sama wizja świata może nie powaliła mnie na łopatki, ale była niebanalna i ogółem mi się podobała.

Reasumując: może "Przysięga" nie jest dziełem wybitnym i może nie wzbudza skrajnych emocji i nie powala czytelnika na kolana. Jest jednak bardzo przyjemną lekturą, od której mi osobiście ciężko było się oderwać. Zabrakło mi co prawda jeszcze kilku rozdziałów, które wzbogaciły by tę historię, ale postanowiłam nie wliczać tego w grupę minusów, ponieważ mam nadzieję, że kolejne tomy będą bardziej rozbudowane.
Ja osobiście na pewno sięgnę po następną część i choć nie będę na nią czekać z zapartym tchem, na pewno bardzo się ucieszę, kiedy już się pojawi.
Czy polecam? Oczywiście, że tak, bo to doskonała książka na nudne, letnie popołudnie ;)