18 sierpnia 2013

"52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca" - Jessica Brody... czyli jak przestałam marzyć o byciu Kopciuszkiem [Dwie Piszą #5]


 
Tytuł: 52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca
Tytuł oryginału: 52 Reasons to Hate My Father
Autor: Jessica Brody
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Tłumaczenie: Joanna Kamrowska
Data wydania: lipiec 2013
ISBN: 978-83-7574-894-9
Liczba stron: 416
Cena: 34,9 zł
Natalia - moja ocena: 7/10
Martyna - moja ocena: 8/10


Od dłuższego czasu nie sięgałam po literaturę typowo młodzieżową. Ostatnie miesiące zajęła fantastyka, kryminały i seria o Crossie. Gdy po raz pierwszy usłyszałam o "52 powodach, dla których nienawidzę mojego ojca" w konkursie z fragmentami okładki na jednym z blogów, wcale nie byłam zachęcona do lektury. Wystarczyło jednak, że poznałam tytuł książki, który mnie zaintrygował, i wpisałam go w Google, by sprawdzić opis... i wiedziałam, że nie przepuszczę tej książki. Zakupiłam ją podczas wyjazdu nad morze (w chwili, gdy to pisze, zrobiło sie okropnie na zewnątrz, burze - tak, kilka! - szaleją wszędzie wokół) i niemal od razu zabralam się do czytania. Może to kwestia tego, że dopiero co skończyłam "W pół drogi do grobu" Jeaniene Frost i szukałam czegoś równie zachwycającego, a może książka po prostu tak została napisana. Nie jest zła, nie! Ale wybitna jak trylogia "Spętani przez bogów" też nie. Plusy jednak przeważają nad minusami.

Lexington Larrabee jest córką milionera. Ma czwórkę starszych braci, którzy odnieśli sukces w życiu. Ojciec był wobec nich o wiele bardziej kategoryczny niż wobec jedynej córki, którą rozpieszczał na wszystkie strony. Za kilka dni Lex kończy 18 lat i ma otrzymać 25 milionów na własny rachunek. Coś jednak staje jej na drodze...
 Luksusy kończą się w dniu, w którym wjeżdża nowiutkim kabrioletem w ścianę sklepu. Media nie przestają o tym mówić, ale ojciec wraz z całą ekipą medialną ucisza sprawę. Na urodziny córki stawia jej jednak warunek. Ma podjąć się 52 prac z tych najmniej opłacanych na rynku - każdej przez tydzień. Jeśli wypełni je w stopniu co najmniej zadowalającym dla jej ojca, otrzyma po roku od 18-stych urodzin pieniądze. Jeśli nie, utraci wszystko. Żeby było gorzej, pojawia się jeszcze nowy stażysta w biurze jej ojca... i jako pierwszy od dawien dawna umie się jej postawić. Jak Lex wykorzysta nowe doświadczenia?



Od pierwszych stronach było mi dziewczyny szkoda. Wydawało się, że kolejnymi skandalami próbuje ściągnąć na siebie uwagę ojca. Kto to widział, żeby ojciec nie pokazał się na choćby jednym zakończeniu roku, tylko wysyłał sługusów, by nagrywali filmiki, których on i tak nigdy nie obejrzy? Nie sypia w domu, bo to zbyt intymne...? What the hell?! Naprawdę współczułam Lex. Nie rozumiem rodziców, którzy tak postępują - rodzina powinna zawsze stać wyżej niż kariera i ambicje. Bardzo się ucieszyłam, że taka sytuacja została przedstawiona w młodzieżowej książce. Może osoby w podobnych sytuacjach znajdą w niej jakieś porady lub wsparcie.
Od Martyny: Również uważam, że to dobry pomysł, aby umieścić taki wątek w typowej młodzieżówce.

Fabularnie... cóż, historia dość przewidywalna. Ponadto początek był nierówny - raz się dłużył, a kiedy indziej pędził w zawrotnym tempie. Potem na szczęście tempo się poprawiło. Bardzo się rozczarowałam, że w tych 400 stronach autorka opisała zaledwie kilka z pięćdziesięciu dwóch prac Lex. Na szczęście opisy kilku z nich rozbawiły mnie do łez, co bardzo doceniam.
Zawsze szukam w książkach czterech rzeczy: dobrego humoru, trafnej i oryginalnej ironii, romansu oraz odrobiny (lub trochę więcej) melancholii. Humoru i ironii to tutaj nie brakuje. Lexington odkurzająca zagracony pokój to mistrzostwo świata. Jej peruki - inna na każdy tydzień - równie zabawne. Szkoda tylko, że z kolejnymi stronami tego humoru było coraz mniej. Romans i odrobina melancholii też się tu znalazły, więc wszystkie cztery składniki dobrej historii są obecne w tej historii.
Od Martyny: A mi tam się wcale nie dłużyło i ani trochę nie odczułam różnicy tempa. Według mnie właśnie książka porywa czytelnika już od pierwszych stron, a później robi się tylko ciekawej, ale taka jest kolej rzeczy. Co do prac Lexi to może rzeczywiście były one przedstawione trochę zbyt ogólnikowo i w większości opisane zostały tylko w sprawozdaniach.
Odnośnie humoru i ironicznych uwag to zgadzam się w 100%. Wiele momentów powaliło mnie na łopatki swoją genialnością i dystansem. Uwielbiam sprzeczki między Luke'iem a Lex i uważam, że były one chyba najzabawniejszymi momentami powieści. Dialogi między tą dwójką były genialne! Dodatkowo bardzo lubię nazywanie kogoś "Panem Jakimśtam" (przykład: Pan dwa-dyplomy-z-psychologi), a tutaj było tego dość sporo ze strony dziewczyny i za każdym razem były one lepsze od poprzedników :)
Skoro już mowa o docinkach, części humorystycznej i dialogach między tą parą, dodam jeszcze jeden krótki cytacik, z którego śmiałam się dobre kilka minut (nie wiem w sumie czemu):

" - W tym tygodniu - podjął - masz pomyślnie ukończyć pracę w każdym dziale sklepu. To znaczy, że będziesz pracować w następujących sektorach: z pieczywem, cukierniczym, mięsnym, rybnym, warzywnym i z suchą żywnością.
- Brzmi w porządku - powiedziałam, kiwając głową. - Brzmi to jak bardzo sensowny plan. Dobra robota.
Luke posłał mi spojrzenie pod tytułem 'przestać pierdolić' "


Główna bohaterka, Lex, na początku mnie irytowała. Zdobyła sobie jednak moją sympatię znajomością francuskiego, skrytykowaniem kobiety w limuzynie i nieustannymi sprzeczkami z Bruce'em. Szkoda, że nie doceniała, jak dobre wiedzie życie dzięki ciężkiej pracy ojca. Mimo mojej antypatii do niego za zachowanie wobec córki, doceniam to, że doszedł do swojej fortuny ciężką pracą i że próbował chronić córkę przed powieleniem losu matki.
Wracając do niej samej... promując książkę, nazwano ją Kopciuszkiem, ale od początku miałam wrażenie, że chodzi o Kopciuszka pod względem materialnym i się nie myliłam. Dziewczyna ma charakter typowej, wręcz stereotypowej dziedziczki wielkiej fortuny, zawsze rozpieszczanej do granic możliwości i otoczonej ludźmi spełniającymi jej najdziwniejsze zachcianki. To momentami naprawdę irytuje. Pocieszył mnie jednak fakt, że podjęła się tych wszystkich prac wyznaczonych jej przez tatę z takim a nie innym nastawieniem i "stanem umysłu oraz żołądka". Dzięki temu historia wyszła tak przewrotnie.
Od Martyny: Ja natomiast uwielbiałam Lexi od początku. Głównie za jej niewyparzony język, specyficzność i zdania, które aż pękały w szwach od ironii i sarkazmu. To prawda, że na starcie zachowywała się nieznośnie i stereotypowo, ale ani trochę mi to nie przeszkadzało :)

Jest jeszcze Luke Carver - młody (dwudziestoletni) mężczyzna o śliczniutkiej chłopięcej twarzy, mocnej szczęce i ulizanej męskiej fryzurze rodem z magazynu mody. Irytujący, arogancki palant. Półgłówek. Nieznośny robal. Wzorcowa wersja korporacyjnego robota. Stażysta w firmie ojca Lex, która właśnie wszystkich wymienionych epitetów używa do opisywania chłopaka, kiedy ten zostaje przydzielony do zdawania raportów z postępów dziewczyny w pracy 52 pracach. Pomijając już przezabawne momentami raporty, ich relacja również rozwija się dość przewidywalnie. Kilka wątków pozostaje niewyjaśnionych jak rzekoma randka Luke'a, kiedy Lex zaczyna odkrywać, że chłopak jej się podoba. Szkoda, że autorka zostawiła takie niedopowiedzenia.
Od Martyny: Rzeczywiście jest w tym wątku kilka niewyjaśnionych spraw i ja trochę bardziej rozwinęłabym relację między nimi, bo ich sceny były mistrzowskie, a czasami było ich po prostu za mało. Za to właśnie minus.

Oprawa graficzna jest cudowna. Fabryka Słów niestety ostatnio pogorszyła jakość okładek (przykładowo w serii o Dorze Wilk), więc bardzo ucieszyła mnie oryginalność i ogółem pomysł na tę od "52 powodów". Można się poczuć jak przy lekturze czasopisma w stylu Glamour i tym podobnych. Chociaż tak grubego czasopisma jeszcze nie czytałam.
Styl autorki jest typowo młodzieżowy. Nie znajdziemy tu trudnych słów, nagromadzenia mocno rozbudowanych zdań złożonych i wycudowanych epitetów. Czyta się szybko i przyjemnie, tak jak powinno podczas lata, więc wydawnictwo bardzo dobrze wycelowało z data wydania książki.
Od Martyny: Okładka jest świetna i nie mam w tym temacie nic więcej do dodania, gdyż w pełni zgadzam się z powyższym :)

"52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca" zapowiadały się dokładnie tak jak wyszły. Z jednym małym wyjątkiem - powinno być więcej opisów prac i nieco więcej humoru. Mimo to lektura w sam raz na lato. Czyta się przyjemnie, mimo iż historia jest dość przewidywalna i momentami schematyczna i lekko bezsensowna. Polecam czytelnikom w każdym wieku, aczkolwiek najbardziej młodzieży.
Od Martyny: Powieść ta nie należy do grona literatury ambitnej, ale nie jest to wadą, ponieważ już z założenia nie miała ona taką być. Jest to książka typowo na nudne popołudnie i świetnie się w swojej roli sprawdziła. Ja spędziłam te kilka godzin naprawdę dobrze się bawiąc i ani przez sekundę się nie nudziłam. Mam nadzieję, że to nie było ostatnie moje spotkanie z autorką.
Gorąco polecam :)

25 komentarzy:

  1. Czytałam, ale znalazłam sporo was i strasznie się przy niej nudziłam. Szału nie było.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś po nią sięgnę, ale póki co odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ją na liście "must read" ale nie wiem kiedy po nią sięgnę ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Od dłuższego czasu mam wielką ochotę zapoznać się z tą pozycją.
    Niestety jak na razie nie mam do niej możliwości dostępu : /

    Pozdrawiam, obserwuje i zapraszam do siebie.
    http://naszksiazkowir.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zbiera dość pozytywne opinie, więc z chęcią bym przeczytała. Początkowo mnie do niej nie ciągnęło, ale później stwierdziłam, że może bym ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie byłam ani odrobinę zainteresowana tym tytułem, ale zmieniło się to po tych wszystkich pozytywnych recenzjach, które miałam przyjemność czytać :)

      Usuń
    2. Mnie się zmieniło zdanie co do tej książki po obejrzeniu filmowego trailera. Inaczej pewnie nigdy bym po nią nie sięgnęła.

      Usuń
  6. sama bym lepiej nie ujęła, czego szukam w książkach. humor, romans, ironia i melancholia - tak, to dokładny wzór na idealną powieść!
    książkę mam w planach, ponieważ lubię się popłakać ze śmiechu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy się popłaczesz, ale na pewno trochę śmiechu masz zagwarantowane :)

      Usuń
  7. Czytałam, podobała mi się :) Może nie była to najambitniejsza pozycja, ale na lato idealna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Typowa młodzieżówka. W sumie można ją śmiało porównać z "Pamiętnikami księżniczki", tylko że "52 powody..." są lepsze :)

      Usuń
  8. Po obejrzeniu zabawnego trailera postanowiłam, że przeczytam tą książkę, ale jeszcze na nią nie trafiłam. Liczę na coś lekkiego i wiem, że to dostanę. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie wszystko zależy w tym przypadku od nastawianie. Ja podeszłam do tej książki z dystansem i absolutnie nie czuję się rozczarowana po przeczytaniu :)

      Usuń
    2. Też przekonał mnie trailer ;) I w sumie on był śmieszniejszy od samej książki, chociaż sceny odkurzania nic nie przebije ;)

      Usuń
  9. Słyszałam o tej książce i bardzo chętnie ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Od dawna mam ochotę na tę książkę. Widziałam już całe mnóstwo pozytywnych recenzji i przeraża mnie tylko, że nie ma negatywnych. Nie mniej jednak chcę się w końcu zapoznać z treścią książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma negatywów, bo książka ma wyraźne plusy :) Poza tym mamy lato, a to lektura w sam raz.

      Usuń
  11. Słyszałam o tej książce dużo dobrego. Aczkolwiek sądzę, że jak ktoś aż tak wychwala książkę, to albo nie czytać, albo przeczekać ten okres "łaaał" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiedziałabym, że ją jakoś bardziej wychwaliłyśmy. Ot, miła lektura, polecamy. Ale fajerwerków nie oczekuj ;)

      Usuń
  12. Czytałam wiele recenzji na temat tej książki, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajne te wtrącenia Martyny w tekst :D a ksiażkę chcialabym przeczytać, chociaż nie napalam sie na nią jakoś bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodobała nam się taka forma wspólnych recenzji, że jedna z nas pisze swój tekst, a druga jej się właśnie "wtrąca". Bardzo się cieszymy, że podoba się to tylu osobom :)

      Usuń
  14. No dobrze... moge tylko napisac, ze już nie mogę się doczekać, kiedy ją przeczytam :D W odniesieniu do komentarza wyżej, fajny pomysł i dobrze się sprawdził szczególnie w tej recenzji. A cytet po prostu ... nie mogłam przestać się śmiać (też nie wiem czemu) :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Podoba mi się pomysł, chyba będzie się to dobrze czytało... I wydaje się idealne na sfilmowanie. :D Gdyby książka wpadła mi w ręce to z chęcią bym przeczytała o perypetiach bohaterki. Tylko myślałam, że będzie tutaj HUMOR, a widzę, że jest go za mało. No i te 400 stron na opisanie 52 tygodni i wszystkiego, co robi bohaterka... Rozczarowało mnie, że tylko kilka prac jest opisanych. Jak tak można?! :P

    OdpowiedzUsuń

Na blogu korzystam z zewnętrznego systemu komentarzy Disqus. Więcej na ten temat znajdziesz w Polityce Prywatności Bloga.