Autor: Lauren Oliver
Tytuł: Delirium
Tytuł oryginału: Delirium
Seria/cykl wydawniczy: Delirium tom 1
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Monika Bukowska
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7515-156-5
Liczba stron: 360
Cena: 32,9zł
Martyna - moja ocena: 8,5/10
„Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.”
Miłość to bardzo popularny temat. Często wykorzystywany przez pisarzy, scenarzystów, artystów, muzyków... Rzadko zastanawiamy się jednak, dlaczego właściwie jest to tak uniwersalna sprawa i jak to się dzieje, że ludzie czerpią z miłości inspirację do tworzenia swoich dzieł i mimo że temat dotyczy zawsze tego samego, to każda historia, piosenka lub obraz przedstawiają inne jej ujęcie. Na czym polega fenomen tego uczucia?
"Delirium" odpowiedziało mi na to pytanie doskonale. Dlaczego? Ponieważ uświadomiło mi, że każda pojedyncza miłość ma swoje własne oblicze. Każda żyje swoim własnym życiem, tworzy własne historie, a bez niej świat byłby paskudnym miejscem.
Siedemnastoletnia Lena żyje w czasach, w których miłość jest traktowana jak choroba. Każdy obywatel po skończeniu osiemnastych urodzin ma obowiązek przejścia zabiegu, który zarówno leczy zarażonych jak i zapobiega zachorowaniu na tę okropną chorobę w przyszłości. Według tego, co głosi Państwo, lekarstwo na miłość chroni człowieka przed śmiercią, która czekałaby na każdego, kto lekarstwa tego nie przyjmie. Wpojone od dzieciństwa zasady sprawiają, że Lena czeka na swoje osiemnaste urodziny z ekscytacją. Wszystko się jednak zmienia kiedy dziewczyna poznaje Aleksa - przystojnego osiemnastolatka, który przedstawia jej swój własny światopogląd czym całkowicie zmienia jej dotychczasowe podejście do choroby zwanej amor deliria nervosa. Czy w świecie o tak jasno określonych zasadach można jednak uniknąć zabiegu i zatopić się w otchłani namiętności rodzącej się pomiędzy dwojgiem młodych ludzi?
"Delirium" to bardzo popularny tytuł. Mało jest osób (przede wszystkim wśród fanów tego typu literatury) które nie czytały, a tym bardziej nigdy nie słyszały o tej powieści. Rozgłos niosący się echem za tym dziełem sprawił, że zaczęłam obsesyjnie wręcz szukać okazji na dorwanie tej książki. Teraz kiedy już jestem po lekturze tej powieści mogę śmiało stwierdzić, że warto było na nią polować, chociaż przyznaję, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego.
Pierwszy tom trylogii napisanej przez Lauren Oliver to fantastyczna powieść. Nie brak w niej wartkiej fabuły, zwrotów akcji i uczucia pięknego niczym wschód słońca. Jest w niej również coś oryginalnego i zmuszającego czytelnika do refleksji. Muszę jednak przyznać, że według mnie porównanie "Delirium" do "Igrzysk śmierci" jest prawdziwe, ponieważ aż do ostatniej strony nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że obie powieści bazowały na tej samej podstawie. Nie uważam tego natomiast za nic złego, bo choć "Igrzyska" są moją ulubioną trylogią ever, to "Delirium" dało radę i nie odstawało rażąco na jej tle, co jest bardzo dużym plusem.
Sam pomysł autorki również bardzo mi się podoba, bo jest dla mnie trochę jak letni deszcz w upalny dzień - daje wytchnienie i orzeźwia po całej masie książek pisanych "na jedno kopyto".
Bardzo dobrze przemyślane jest również zdanie na okładce książki, czyli:
"Czy gdyby miłość była chorobą, dałabyś się wyleczyć?"
Nie wiem, kto jest za to zdanie i sam pomysł odpowiedzialny, ale biję pokłony w stronę tej osoby, ponieważ jest to dla mnie sentencją całej powieści i najlepszym chwytem z możliwych, bo pewnie większości z nas zdarzało się marzyć o tym, by przestać kochać...
To co także przypadło mi do gustu, to cytaty na początku każdego rozdziału. Wpłynęły one na wiarygodność i (tak bardzo przeze mnie poszukiwaną) autentyczność powieści.
Kolejną kwestią jest zakończenie, które jest całkowicie nieprzewidywalne i łapiące za serce. Ostatni akapit jest ZNAKOMITY i jedynym zakończeniem, które podobało mi się bardziej niż to, były ostatnie zdania w "Kosogłosie".
Pierwszoosobowa narracja pozwala czytelnikowi poznać główną bohaterkę i całkowicie zatracić się w historii, która jest tu opowiedziana. Razem z Leną przeżywamy również wszelkie lęki, a strach towarzyszący poszczególnym wydarzeniom jest wręcz namacalny. Z każ
dym przeczytanym rozdziałem poznajemy nowe tajemnice i wpadamy w wir kłamstw serwowanych przez władze Portland.
Uwielbiam książki, w których bohaterowie z ogromną zaciętością i zdecydowaniem walczą o wolność i miłość, ponieważ napawa mnie to nadzieją. Tutaj z całą pewnością tego nie zabrakło.
Polecam każdemu z całego serca!